Wyobraźcie sobie pustynne stepy, dookoła liczne stada zwierząt i szmańskie totemy... Mimo, że żyjemy w XXI wieku, taki krajobraz wciąż możemy zastać w Mongolii, kraju Chinggis Khana, jurt i kumysu.
Ten komunistyczny kraj potrzebuje świadectwa o Miłości jaką jest Chrystus. Dlatego po raz trzeci pragnę wyjechać na wolontariat tam, gdzie ludzie wciąż nie znają Jezusa. W Mongolii dominują buddyzm oraz wierzenia ludowe a mieszkańcy niechętnie otwierają się na nowe doświadczenia.
Kościół w Mongolii jest młody, ma zaledwie 27 lat. Fundamentem naszej wiary jest Jezus, którego wielu mieszkańców tego kraju wciąż nie zna. Żyjąc w zgodzie ze swoją wiarą i wartościami jakie otrzymałam, również pragnę głosić Chrystusa i przekazywać Tradycję Chrześcijańską wśród dzieci i mieszkańców Mongolii.
Docelowym miejscem mojej pracy jest wioska Shuwuu, oddalona ok 60 km od stolicy kraju. W październiku 2018 roku rozpoczęto tam budowę Kościoła, który ma służyć mieszkańcom wioski. Salezjańska parafia pw. Świętej Rodziny zaistniała w grudniu 2017 r. i jest najmłodszą parafią w Mongolii. Moim zadaniem będzie ogólna pomoc na placówce (w kuchni, ogrodzie) oraz organizacja zajęć sportowych, językowych, muzycznych, rozwijających talenty młodych podopiecznych. Oprócz wymiaru edukacyjnego i pomocy misjonarzom pragnę swoim życiem i przykładem dawać świadectwo wiary w zmartwychwstałego Chrystusa. W kraju tym wciąż panuje komunizm przez co nie można publicznie modlić się z dziećmi, zachęcać ich do modlitwy czy nauczać o Bogu.
Odsetek katolików to zaledwie 1% a ci, którzy są ochrzczeni nie koniecznie poświęcają uwagę życiu religijnemu. Cała Mongolia jest jedną dużą diecezją, nad którą czuwa jeden biskup. W 2015 roku wyświęcono tam pierwszego (i dotychczas jedynego) kapłana, który jest rodowitym Mongołem.
Niestety główny koszt takiego wyjazdu pokrywa wolontariusz. Obejmuje on wizę, bilety lotnicze, ubezpieczenie i szczepienia. W przypadku projektów rocznych koszty są znacznie wyższe (wiza na dłuższy okres, rezerwacje samolotów z możliwością zmiany terminu w nagłych wypadkach). Oprócz kosztów własnych do Mongolii chciałabym zabrać jak najwięcej rzeczy, które przydadzą się w czasie zajęć (sprzęt sportowy, muzyczny, artykuły szkolne i inne). Nauczona jednak doświadczeniem wiem, że bardzo ciężko jest pomieścić zebrane rzeczy do walizki nie przekraczając 23 kg (patrz, filmik). Wszystko można też zakupić na miejscu, ceny jednak są tam znacznie wyższe a każdy bagaż dodatkowy to koszt ok 400 zł.
Mam na imię Magda i mam 24 lata. Na codzień studiuję teologię i pedagogikę oraz pracuję w Szkole Podstawowej.
Od 4 lat jestem wolontariuszką misyjną, gdzie skutecznie ( tak sądzę ;) ) realizuję nakaz Jezusa: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody."
Moje powołanie zrodziło się, kiedy miałam 12 lat a do mojej parafii przyjechał ks. Misjonarz pracujący w Boliwii. Po wysłuchaniu jego świadectwa zapragnęłam też tak jak on, kiedyś wyjechać i pomagać ludziom. Udało się to zrealizować po raz pierwszy w 2018 roku, kiedy wyjechałam na dwumiesięczny projekt do Mongolii. Tam głównym zadaniem była organizacja obozu wakacyjnego dla dzieci w wiosce Shuwuu, gdzie prowadziłam zajęcia muzyczne ( gitara i keyboard) a wieczorami oratorium dla dzieci i młodzieży. Rok później ponownie trafiłam w to samo miejsce i z tymi samymi zadaniami, jednak obowiązków było troszkę więcej, dotyczyły one ogólnej pomocy na placówce. Po powrocie mój rozum mówił, że dość i trzeba skupić się na „dorosłym życiu”, jednak Duch Święty podpowiedział co innego i już wiem, że pod koniec sierpnia po raz trzeci wyruszę do Mongolii, tym razem jednak będzie to roczny projekt obejmujący prowadzenie zajęć dla dzieci oraz pomoc na placówce.
Najważniejszą nagrodą dla nas wszystkich jest modlitwa. Wasz dobry uczynek na pewno zaowocuje dalej i sprawi, że łańcuch dobra pójdzie w świat. W czasie projektu raz w miesiącu będę prosić ks. misjonarzy o odprawienie Mszy Świętej w Waszej intencji, bo to także WASZE DZIEŁO!
W dodatku, każdy kto zdecyduje się wesprzeć projekt i skontaktuje się ze mną przez e-mail: magdalena.kubinska96@gmail.com otrzyma w odpowiedzi zwrotnej 3 zdjęcia dobrej jakości z realizacji projektu :)
Z całego serca zwracam się o pomoc i wsparcie tego projektu, bo każdy wdowi grosz jest na wagę złota. Jak mawiał św. brat Albert:
...każdemu głodnemu dać jeść, bezdomnemu miejsce a nagiemu odzież. Jak nie można dużo to mało...
Czasami coś, co dla nas było oczywistym zadaniem, dla misjonarzy było wsparciem, którego nie oczekiwali.
Aż trudno uwierzyć, że są na świecie miejsca gdzie ludzie nie słyszeli jeszcze o Jezusie. Wyjeżdżając do Mongolii poświęcam swój rok, aby nieść Dobrą Nowinę daleko od domu. Moja obecność będzie tam kroplą w morzu potrzeb, ale jeśli chodzi o zbawienie - każda kropla jest niezwykle cenna. Ewangelizacja jest naszym chrześcijańskim obowiązkiem, który pragnę zrealizować wśród ludzi bliskich memu sercu.